Spór o "Zedermankę" przegrany

2013-04-12 08:00

„Zedermanka” okazała się kolejną inwestycją na naszym terenie, wykonanie której zamiast przynieść chwałę rządzącym, obnaża nieporadność władz i obciąża dodatkowymi kosztami podatnika - podaje przegląd.olkuski.pl. Powiat olkuski właśnie przegrał sprawę sądową przed katowickim wymiarem sprawiedliwości, który orzekł, że powiat ma wypłacić zaległe pół miliona złotych firmie Budim 2 z należnymi odsetkami i zapłacić koszty postępowania sądowego. Co więcej, w wyroku sądowym wyraźnie napisane jest, że zeznający w sprawie z ramienia powiatu wicestarosta Henryk Kieca mija się z prawdą, bo to co mówił, nie ma potwierdzenia w podpisanych umowach i faktach. Sąd nie miał wątpliwości, że powiat niesłusznie nie zapłacił podwykonawcy tej drogowej inwestycji.

 

foto: własne archiwum

 

„Zedermanka” okazała się kolejną inwestycją na naszym terenie, wykonanie której zamiast przynieść chwałę rządzącym, obnaża nieporadność władz i obciąża dodatkowymi kosztami podatnika. Powiat olkuski właśnie przegrał sprawę sądową przed katowickim wymiarem sprawiedliwości, który orzekł, że powiat ma wypłacić zaległe pół miliona złotych firmie Budim 2 z należnymi odsetkami i zapłacić koszty postępowania sądowego. Co więcej, w wyroku sądowym wyraźnie napisane jest, że zeznający w sprawie z ramienia powiatu wicestarosta Henryk Kieca mija się z prawdą, bo to co mówił, nie ma potwierdzenia w podpisanych umowach i faktach. Sąd nie miał wątpliwości, że powiat niesłusznie nie zapłacił podwykonawcy tej drogowej inwestycji.

„Zedermanka” jest jedną z największych inwestycji drogowych podjętych przez powiat jeszcze w poprzedniej kadencji. Przebiegająca przez Zederman, Zimnodół, Osiek, aleję Tysiąclecia w Olkuszu, Mazaniec, Bukowno i Bolesław droga o długości 24 kilometrów miała kosztować 19 mln zł. Po przetargu okazało się, że będzie to 13 milionów. Znaczną część tej inwestycji pokryły fundusze unijne. Na resztę starostwo zaciągnęło kredyt, który będziemy spłacać jeszcze przez wiele lat.

Sąd nie uwierzył wicestaroście

Nie trzeba było długo czekać, żeby pojawiły się kłopoty. Przetarg wygrał holding składający się z dwóch firm – Śląskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych „Drogbud” i „Drogbud” Podkarpacki Holding Budowy Dróg . Kiedy okazało się, że prace przy „zedermance” nie przebiegają w takim tempie jak powinny, a wykonawca ma poważne problemy finansowe, chciano wyjść jakoś z tego impasu. Jak udało nam się dowiedzieć z dwóch niezależnych źródeł,  zarząd powiatu również nalegał, żeby znaleźć firmy, które dokończą tę inwestycję. Podjęła się tego zadania między innymi firma Budim 2, na co powiat wyraził zgodę. Firma, mając wiedzę o braku płynności finansowej wykonawcy, chciała zabezpieczyć swoje interesy i zażądała cesji. Budim 2 zawarł dwie umowy cesji z głównym wykonawcą, z których wynikało, że powiat ma zapłacić za prace bezpośrednio podwykonawcy. Były to kwoty 530 i 430 tys. zł. Starostwo wyraziło zgodę na taki system rozliczenia. Roboty odebrano ostatecznie bez zastrzeżeń, ale zapłacono tylko część należności. Podwykonawca zwrócił się o zapłatę brakującej kwoty, ale spotkał się z odmową.

W sądzie Henryk Kieca tłumaczył tę decyzję upadłością „Drogbudu”, co zdaniem sądu nie ma żadnego znaczenia, bo zgodnie z zawartymi umowami, pieniądze Budimowi 2 się należą. - Sąd dał wiarę zeznaniom powoda i świadków. Są one ze sobą spójne i tworzą logiczną całość. Sąd nie dał wiary zeznaniom Henryka Kiecy w części, w jakiej zeznał, że nie miał wiedzy na temat powoda jako podwykonawcy inwestycji. Zeznania w tej części pozostają w całkowitej sprzeczności z konsekwentnym stanowiskiem powoda oraz świadków (…). Sprzeczne jest stanowisko pozwanego, który raz stwierdził, że przyczyną, dla której powód nie może otrzymać zapłaty za wykonaną umowę jest upadłość „Drogbudu”, by dalej zeznać, że nie wie, skąd powód był na budowie. Wreszcie, że powód wykonywał robotę – czytamy w uzasadnieniu do wyroku, jaki zapadł w Sądzie Okręgowym w Katowicach na niekorzyść powiatu olkuskiego. Dla sądu niezrozumiałe jest, jak to możliwe, że inwestor realizujący zadanie inwestycyjne, wymagające wnikliwego dokumentowania procesu jego realizacji, finansowane ze środków publicznych i współfinansowane przez Unię Europejską, nie wie, kto w tym przedsięwzięciu bierze udział. Dodatkowo dokumenty wyraźnie wskazują, że zarząd powiatu miał pełną wiedzę na temat podwykonawcy, jak również, że wyraził zgodę najpierw na podwykonawstwo, a potem na cesję wierzytelności. Mało tego, prace zostały przecież odebrane przez nadzór inwestorski.

Słono zapłacimy

Ostatecznie katowicki sąd uznał, że powiat ma zapłacić należne Budimowi 2 pieniądze - 453 tys. zł z odsetkami, czyli dodatkowymi 78 tys. zł i zapłacić za koszty sądowe na łączną sumę 30 tys. zł. Nie trzeba chyba dodawać, że z pieniędzy podatnika będzie jeszcze trzeba zapłacić zewnętrznej kancelarii, która miała pomóc starostwu w wygraniu sprawy, bo po raz kolejny okazało się, że powiatowi prawnicy nie są wystarczającym wsparciem.

- Od kilkunastu lat moja firma współpracuje z wieloma samorządami i jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z taką sytuacją. W sądzie wicestarosta Henryk Kieca zaprzeczał wszystkim faktom, na które są dokumenty i świadkowie, co jest zupełnie niezrozumiałe i zaskakujące. Ta sprawa jest nie tylko trudna dla mnie i mojej firmy, ale będzie bardzo kosztowna dla podatników, bo na chwilę obecną sąd nie tylko jednoznacznie uznał naszą rację, ale obciążył powiat kosztami sądowymi i odsetkami za zwłokę zapłaty za wykonane prace. Jeśli powiat się od decyzji odwoła, to sprawa będzie się dalej przeciągała, a koszty będą rosły – mówi Marek Patas, szef firmy Budim 2. Poszkodowany chce również złożyć zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Henryka Kiecę, którym jest składanie fałszywych zeznań. - To jest przykre, że urzędnik na tak wysokim stanowisku pozwala sobie na mówienie nieprawdy przed sądem – dodaje Patas. Po wyroku podwykonawca zwrócił się do zarządu z prośbą o spotkanie, żeby próbować dojść do porozumienia i zakończyć tę ciągnącą się od dawna sprawę. - Na pewno porozumienie pozwoliłoby uniknąć wielu kosztów, które powiat będzie musiał najprawdopodobniej ponieść. Niestety spotkałem się z kategoryczną odmową i informacją, że jeśli zarząd zechce się ze mną widzieć, to mnie o tym poinformuje. Po tym, jak wyglądała rozprawa sądowa wnioskuję, że dialogu nie będzie, bo nie ma zgody co do podstawowych faktów – mówi Marek Patas.

Jakby tego było mało, bliźniacza niemal sprawa toczy się w sądzie z innym podwykonawcą „zedermanki”- „Drogopolem”. Sporna kwota w tym przypadku to 360 tys. zł. Nie można zapomnieć, że to nie jedyne kłopoty zarządu powiatu z podwykonawcami powiatowych inwestycji. Sądy rozpatrują pozwy wykonawców Centrum Kształcenia Ustawicznego i hali sportowej w Wolbromiu i z nieoficjalnych informacji, do jakich udało nam się dotrzeć wynika, że wygrana powiatu w obydwu z nich jest dosyć wątpliwa.

Głowa w piasek?

Próżno było oczekiwać obszernego komentarza od zarządu powiatu, który w kwestii wyroku katowickiego sądu, jak również zawiadomienia prokuratury o fałszywych zeznaniach, wypowiedział się nad wyraz lakonicznie.

- Jeszcze nie zapoznałem się z wyrokiem sądu, bo nie dotarł on do kancelarii, która prowadzi tę sprawę. Na chwilę obecną nie chcę tego komentować – powiedział wicestarosta Henryk Kieca. Pomimo tego, że przytoczyliśmy główne wątki w tym wyroku, wicestarosta nie zdecydował się się do nich odnieść. Nie udało nam się również dowiedzieć, jaka była motywacja zarządu, który nie wypłacił pieniędzy podwykonawcy i dlaczego w sądzie wicestarosta wypierał się, że zarząd miał wiedzę na temat tego, kto wykonywał roboty drogowe. Również nie wiadomo, czy zarząd odwoła się od postanowienia sądu.

Ogólnie do problemów z inwestycjami odnosi się starosta Jerzy Kwaśniewski. - Wszystkie kłopoty z inwestycjami samorządowymi wynikają, naszym zdaniem, z kulejącego prawa zamówień publicznych, według którego decydujące jest przede wszystkim to, kto da najniższą cenę, co nie zawsze jest dobre. Na rynku jest wiele firm, które przystępując do przetargu zapewniają, że są w stanie wykonać prace, a potem upadają i zostawiają samorządy oraz podwykonawców z problemami – uważa starosta Jerzy Kwaśniewski.

Kolejną niewiadomą jest, skąd rządzący powiatem wezmą pieniądze na pokrycie tych wszystkich kosztów, bo w jakiej sytuacji jest budżet, powszechnie wiadomo.

Przegrana powiatu olkuskiego w katowickim sądzie i uzasadnienie, z którego wynika, że nasze władze nie mogą sobie przypomnieć podstawowych faktów z zakresu inwestycji za pieniądze publiczne, tudzież składają zeznania sprzeczne z tym, co rzeczywiście jest, dorzuca kolejny kamyk do starościnego ogródka, który w ostatnim czasie wydaje się być sporym ugorem.

 

autor: Emilia Kotnis-Górka

źródło: Przegląd Olkuski